Monika Richardson w marcu 2021 r. rozstała się ze Zbigniewem Zamachowskim i dosyć szybko związała się z Konradem Wojterkowskim.
Jak mówiła w jednym z wywiadów, to rozstanie wyzwoliło w niej wiele pokładów kreatywności i decyzyjności. W najnowszej rozmowie dla serwisu Newseria, Monika Richardson komentowała otaczającą nas rzeczywistość.
Powiedziała, że nie potrafi tak całkiem przestawić się na życie cyfrowe i dlatego jej szkoła językowa działa w tradycyjny sposób:
Nalegałam na szkołę w sensie budynku, w sensie miejsca, do którego można przyjść i w którym można odbyć spotkanie z drugim człowiekiem. I tylko w takim kontekście myślę, że nauka języka obcego ma sens. Czy to się uda i czy nam nie zamrą całkiem te kontakty międzyludzkie, to można tylko mieć nadzieję, że w końcu odezwie się w nas ten stadny charakter człowieka, że potrzebujemy być razem. Ale pewności już niestety nie ma.
Odniosła się też do mrzonek dotyczących życia po-covidzie:
Udawanie, że za chwileczkę wrócimy do sytuacji z 2019 roku, jest głupie i naiwne.
I choć ona sama, bardzo lubi kontakty międzyludzkie, to wie, że nie wymażemy gumką tego, co już się stało i jak koronawirs zmienił nasze życia.
Monika Richardson zaszczepiła się trzema dawkami. Jednak część osób z jej otoczenia się nie szczepi i to przynosi smutne konsekwencje:
Bardzo mi jest przykro, że odchodzą moi znajomi, bliżsi i dalsi, niezaszczepieni, którzy nie wzięli sobie do serca tego, że chociaż szczepionka ma pewnie efekty uboczne i nie jest fajnie musieć się szczepić, to jest to tzw. mniejsze zło. A poza tym może nam to uratować życie.
– dodała.
cyt. lifestyle.newseria.pl