Natchniona LEWANDOWSKA POPŁYNĘŁA filozoficznie o miłości… Ciekawe co na to POLONIŚCI – boli? Pod “osłoną słów” rozlicza się ze swoimi bliskimi?

Anna Lewandowska dosyć prężnie prowadzi bloga “Healthy plan by Ann” na którym nie tylko udziela rad treningowo – żywieniowych, ale i dzieli się własnymi mądrościami. Oczywiście wyraża to w niezwykle poetycki sposób. Próbuje tworzyć teksty na miarę wielkich pisarzy używając dziwnych rozwiązań stylistycznych. Walentynki stały się idealną okazją do właśnie takiego “głębokiego” tekstu autorstwa Anny.

 

Żona Roberta postanowiła uświadomić swoje czytelniczki w jaki sposób ona dzieli miłość. Próbuje to robić w sposób ogólny, ale oczywiście opiera się na własnych doświadczeniach. Jej wywody można powiązać z jej życiem prywatnym i wysunąć ciekawe wnioski.

 

“Miłość do partnera” według Anny to:

 

“Ta miłość się zmienia, jest mniej dostępna w trakcie cichych dni i wzajemnych pretensji, a promienieje najbardziej, gdy ma się dużo czasu dla siebie”.

 

Można się domyślić, że Anna i Robert nie mają dla siebie zbyt dużo czasu, co jest ceną ich popularności i sławy. Robert jako gwiazda piłki nożnej nie dość, że masę czasu spędza na treningach to często też wyjeżdża na mecze. Anna robi karierę w Polsce i dlatego też rzadko bywa w domu w Monachium. Czyżby młodzi milionerzy przeżywali kryzys? Może to za dużo powiedziane, bo z wpisu można wywnioskować, że Anna jako idealna żona poświęca się ukochanemu:

 

“Miłość do partnera emanuje podziwem i dumą, bezpieczeństwem i zaufaniem, szacunkiem i  życzliwością chcącą wspierać jego działania”. 

 

 

Jak wspomniała kiedyś Anna w jednym z wywiadów – razem z mamą i bratem zostali opuszczeni przez ojca. Nigdy Anna nie mówiła o ojcu źle, zaznaczyła tylko, że nie zawsze była wychowywana tylko przez mamę. Słowa o miłości do rodziców pisała wspominając czasy, kiedy byli pełną, szczęśliwą rodziną:

 

“Miłość do rodzica opiera się na szacunku, wdzięczności i  wspomnieniach. Jeśli kultywuje te najszczęśliwsze, często z dalekiego dzieciństwa, wtedy serce wypełnia się szacunkiem i wdzięcznością do rodziców”.

 

 

Anna by nie była sobą, gdyby o “miłości do siebie samej” nie wtrąciłaby słów o…diecie. Ten fragment jest trochę infantylny:

 

“Czy będę pamiętała patrząc w lustro, że pod zmarszczkami na twarzy kryją się ważne doświadczenia życiowe? Że mogę zjeść ciastko bez wyrzutów sumienia? Że jak mi nie wyjdzie, nie muszę się atakować, ale mogę wyciągnąć lekcje i pogratulować sobie, że choć próbowałam”?

 

Po krótkiej charakterystyce różnych rodzajów miłości “by Ann”, Lewandowska przeszła do macierzyństwa. Tutaj ujęła fanki opowieścią o tym, jak się czuła, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży.

 

“Zaczyna się nagle, gdy zobaczysz na teście dwie kreski i dociera do Ciebie, że jesteś w ciąży. Wybuchasz radością jeśli oczekiwałaś, wzruszasz się głęboko jeśli nie planowałaś i ruszasz z radosną nowiną do najbliższych. To jest pierwsza magia – tą miłością chcesz się dzielić z innymi”.

 

Dalej jest tylko lepiej. Oczywiście po raz kolejny dowiadujemy się jak bardzo narodziny dziecka zmieniły Annę i nawet jesteśmy w stanie w to uwierzyć. Tylko, czy trzeba tak dziwnie o tym pisać:

 

“Znam tę miłość. Jest bezwarunkowa, nie do zatrzymania, nigdy nie ocenia i zawsze wybacza, angażuje się całkowicie. Trwa nawet gdy jest raniona, czeka do końca, nie zostawia ani nie porzuca. Nie kończy się, nie może jej zabraknąć, jest celem samym w sobie i pokazuje nam, że idee są prawdziwe”.

 

 

Widać, że Klara przysłoniła Annie cały świat i jest to zrozumiałe i piękne.

Zapewne świeżo upieczone mamy skupią się tylko na przekazie “głębokiego” postu Anny. Momentami brzmią naiwnie i chyba każda mama się zgodzi, że nie zawsze jest tak pięknie, jakby się mogło wydawać i co próbują nam wmówić media. Do tego też można się przyznać.

 

Cały wpis Anny pod tym linkiem:

https://hpba.pl/milosc/

 

Anna Lewandowska

źródło: hpba.pl, instagram.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *