Joanna Moro aktywnie włączyła się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, bo przyjęła do siebie kilka osób.
Na swoim profilu pokazywała relacje ze wspólnych zabaw dzieci czy grilla nad zalewem Zegrzyńskim. Przyznała też, że jej postawa spotyka się z bardzo negatywnymi reakcjami Rosjan [zobacz tutaj].
Dziś rano aktorka opowiedziała o przykrej sytuacji, jaka spotkała goszczącą u niej kobietę z synem.
Anna z synem Vadimem u Joanny Moro prawdopodobnie zatrzymali się jedynie na krótki czas. Dziś bowiem mieli lecieć do Izraela. Na lotnisku jednak stało się coś, czego się nie spodziewali.
Anna i Vadim przygotowali się odpowiednio do podróży. Na Ukrainie dzieci dzieci do 14 lat nie mają paszportów i wystarczającym dokumentem jest świadectwo urodzenia. Z tego względu matka z synem udali się do ukraińskiego konsulatu, gdzie dostali zaświadczenie, że mogą lecieć. W paszporcie Anny wpisano, że Vadim jest jej dzieckiem i potwierdzono to urzędowo.
Niestety na lotnisku spotkało ich wielkie rozczarowanie!
Na lotnisku powiedzieli, że nie wypuszczą ich z tym. I oni nie polecieli.
Zrozpaczeni Anna i Vadim musieli zatem opuścić lotnisko i – jak na razie – zostać w Polsce. Przejęta Joanna Moro pytała, co zrobić w takiej sytuacji i jak Ukraińcy bez paszportów mogą ruszyć w dalszą drogę?
Jeśli chodzi o Polskę, to nasze władze ułatwiły uchodźcom z Ukrainy przekraczanie granic. Szczególnie jeśli chodzi o dzieci – gdy najmłodsi nie mają dowodu osobistego lub paszportu, uznawany jest akt urodzenia.
Jak jednak widać inne państwa wymagają kompletnych dokumentów.
Zobacz też:
Ukrainka zadrwiła z pomocy otrzymanej w Polsce! (VIDEO)
[…] Joanna Moro pomaga Ukraińcom. Dziś spotkało ich coś bardzo przykrego! […]