Chociaż część widzów przez “Botoks” bojkotuje filmy Vegi to i tak są już niemal zarezerwowane wszystkie miejsca na premierę “Kobiet mafii”. 20 lutego ma się odbyć premiera dla mediów, a już 22 lutego przedpremierowe pokazy w kinach. Nikt się nie spodziewał, że pojawi się wcześniej recenzja tego filmu, ale jest! Napisała ją znajoma Patryka, którą zaprosił do montażowni na jednoosobowy seans. Spodziewacie się samych komplementów? Nic bardziej mylnego!
Autorka tekstu nie ukrywa, że bała się tego filmu, bo delikatnie mówiąc nie podobał jej się “Botoks”. Początek nowego dzieła również jej nie zachwycił:
“Przez 30 minut nie byłam tylko pewna, kto jest jej głównym bohaterem. Czy znowu groźni mężczyźni, którzy swoją siłę mierzą liczbą zaliczonych “dup”, czy jednak tytułowe kobiety. Vedze z kobietami wyszło przy 3. części “Pitbulla”. W “Botoksie” zniknęły w zlepkach luźno powiązanych ze sobą scen. Tego się bałam, odpalając nowe dzieło, które powstało równie szybko, co poprzednie. I momentami bardzo to widać. Zwłaszcza, gdy Bogusław Linda w idealnie skrojonym garniaku robi za Ojca Chrzestnego”.
Znajoma Vegi stara się obiektywnie ocenić film, nie po koleżeńsku, więc nie boi się wymienić tego, co jej się nie podobało. Zresztą wyobrażamy sobie to tak, że szczerej opinii oczekiwał reżyser, a nie złudnej kokieterii:
“Przez takie wstawki jak urodziny “Padrina” (Linda) – warszawskiego Vita Corleone albo taniec “Żywego” o twarzy Piotra Stramowskiego, miałam ochotę wyjść”.
Mocno podkreśliła największą wartość filmu, czyli kobiety. Nareszcie Vega wszedł w ich psychikę, a nie pokazał powierzchownie jak w “Botoksie”.
W swojej recenzji autorka wyróżniła to, co jest godne zobaczenia w kinie:
“Zostałam z powodu kobiet: a to pojawia się “Siekiera” (doskonała Aleksandra Popławska), która mimo doczepionych włosów i tony makijażu, chwyta za serce jednym spojrzeniem zranionej żony, a to wpada “Spuchnięta Anka” (Katarzyna Warnke), najjaśniejszy punkt filmu – rozedrgana platynowa blondynka, która kocha selfie i buty od Manolo bardziej niż syna. I kiedy pochłaniam je wzrokiem, wraca “Ojciec Chrzestny” albo wchodzi “Futro”, córka “Padrina” (Julia Wieniawa), do której jeszcze wrócę”.
Okazuje się, że film “psują” męskie postacie i tak jak w tytule to kobiety trzymają w nim poziom:
“Kiedy panowie wreszcie lądują w więzieniu albo po prostu znikają mi z oczu, zaczyna się najlepsze. Wątki przenikają się, dostaję emocje i solidarność jajników”.
Trzeba przyznać, że ta recenzja zrobiła na nas wrażenie, a szczególnie jej podsumowanie i wierzymy autorce, że nie będziemy żałować pieniędzy za bilet:
“Czuję, że oglądam jego film w tym dobrym znaczeniu. Nie powiem jednak, że stworzył dzieło na miarę “Pitbulla” z Dorocińskim. Ale w porównaniu z tym, co było ostatnio – to wręcz lata świetlne. Nie piszę tak dlatego, że Patryk to przeczyta. Dostałam coś, czego moim zdaniem on nie musi się wstydzić i podpiszę się pod tym stwierdzeniem obiema rękami”.
Polecamy zobaczyć cały tekst, który znajdziecie pod tym linkiem:
PIERWSZA RECENZJA: Widziałam “Kobiety Mafii”
Wybieracie się do kina?
źródło: film.wp.pl, instagram.com
[…] „(…)Bogusław Linda je „na śniadanie” Julię Wieniawę”! Jest już PIERWSZA RECENZJA „K… […]