Julia Wróblewska to młoda aktorka, która na instagramie relacjonuje swoje wzloty i spadki nastroju.
Już niemal dwa lata temu Julia Wróblewska przyznała, że ma problemy z emocjami, korzysta z terapii, ale też musi brać leki.
Osoby obserwujące Julię na instagramie z łatwością mogą zauważyć, czy Wróblewska ma dobry czy zły dzień. Mimo to, aktorka się nie poddaje i cały czas walczy z chorobą.
Obecnie obserwuje ją już ponad pół miliona osób i w tym gronie znajdują się też osoby, które pozwalają sobie na niestosowne zachowania. Julia pokazała, jedno ze zdjęć, jakie otrzymała. Choć aktorka zasłoniła główną część, to po tym, co mówi można się domyślić, że były tam męskie genitalia:
Wyobraźcie sobie, że to jest jeszcze nic i pewnie dużo osób, które mają oglądalność na Instagramie i tak dalej mają to samo. Nie wiem, dziewczyny możecie mi napisać lub nie…
Takich zdjęć i wiadomości jest całe mnóstwo, a u Julii Wróblewskiej budzą jedynie obrzydzenie:
…ile tych “piców” [pictures – przyp. red.] dostałam i dostałam szczegółowych opisów tego, co facet chciałby mi zrobić, albo ze mną zrobić to jest obrzydliwe!
Aktorka mówi o skali zjawiska:
Ilość tego jest straszna (…) trzeba coś z tym zrobić bo to jest cholernie niekomfortowe uczucie. Naprawdę nie polecam nikomu.
Takie zapewne są koszty popularności i funkcjonowania w sieci. Pozostaje skorzystać z funkcji blokowania czy zgłaszania takich użytkowników.
Zobacz też: Kasia Dziurska na odważnym zdjęciu. Coś tam wyszło? (FOTO)