Joanna Racewicz w katastrofie samolotu w Smoleńsku straciła męża i ojca swojego synka. Paweł Janeczek pracował w Biurze Ochrony Rządu i chyba dlatego ludzie zapominają, że oprócz tego był dla rodziny kochanym, zwykłym człowiekiem.
Na instagramie dziennikarki pojawiły się zdjęcia z cmentarza. Na jednym widać grobowiec jej męża na którym opiera się ich synek, a pod fotografią dziennikarka zamieściła dialog ze swoją pociechą:
“-Opowiem Tacie o meczu, dobrze, Mamiś? Poczekasz?
– Czekam, Synku.
– Wiem, że Tata tam był i widział, jak bronię, ale chcę się tak zwyczajnie pochwalić. Wytrzymasz w tym tłumie?
– Dla ciebie wszystko, Synku”.
Lecz druga część tekstu już nie jest taka wzruszająca… Jest pełna goryczy i uzasadnionego żalu:
“Tłum. Jak bezmyślna, wezbrana fala. (…) Staje za plecami, gdy skuleni siedzimy na ławce. „O, to ten od ochrony, mąż tej, no Racewicz dziennikarki. Ty, Wiesiek, patrz, to chyba ona z synem, dawaj aparat”- jakbym była głucha, ślepa, nieistniejąca. „A pani to jest pewna, że on tu jest pochowany?”- pytają „prawdziwi Polacy. „Ileż można jechać na tym Smoleńsku”- utyskują ci „zmęczeni”. Jedni i drudzy jakby z wykastrowaną wyobraźnią. Zamienimy się miejscami? Może tez przyjdziemy na groby Państwa Bliskich i tak sobie po komentujemy, porobiły zdjęcia”.
I wiecie, że ona ma rację. My zależnie od poglądów politycznych, albo współczujemy, albo “jesteśmy już zmęczeni tym Smoleńskiem”. Tak, bo nam z rodziny nikt tam nie zginął, 10 kwietnia nie kojarzy nam się z osobistą tragedią, z brakiem taty, męża, dziadka. Dla nas zginęli politycy – dziwnie traktowani jak “nie ludzie”. Co jest z nami nie tak?
Następne zdjęcie opublikowane przez Racewicz to też ujęcie grobu i rączki jej synka, kóry układa na nim kasztany, a pod nim podziękowania:
“Za otuchę, wsparcie i kojący głos rozsądku. To pocieszające, że „ludzi dobrej woli jest więcej”. Chcę w to wierzyć. Szczególnie, gdy czyta się o sobie: „cmentarna celebrytka” . Nie zapamiętałam, proszę wybaczyć, kto był uprzejmy tak podsumować to, co czyta, ale wszystkich myślących podobnie serdecznie pozdrawiam. Zastanawiam się, czy życzyć Państwu wytrwałości w poglądach, ale chyba nie muszę. I tak będą Panie i Panowie trwać na posterunkach Katonów. I niech tak będzie. Bez Was byłoby jakoś tak cukierkowo, niepolsko. Tylko – jeśli można – proszę pamiętać, że jad wylany na kogoś zawsze wraca do adresata. Dobrego dnia”.
Tu już nie ma co komentować, ten drugi wpis wyraża wszystko. A do Ciebie w której części zwraca się dziennikarka?
źródło: instagram.pl