Tak drodzy Państwo, wydaje nam się, że znamy człowieka, że jest taki ciągle uśmiechnięty i ma dystans do swojej orientacji seksualnej. Nic bardziej mylnego, zanim Robert Biedroń został prezydentem Słupska i najsympatyczniejszym gejem w Polsce, to miał w swoim życiu chwile załamania.
W jednym z wywiadów, zdradził, że myśli o samobójstwie towarzyszyły mu, kiedy zorientował się, że jest gejem. W tamtych czasach czuł, że nie ma innego wyjścia, że skoro jest “pedałem” to musi się zabić. Odrzucenie i niezrozumienie stało się jego codziennością, co więcej spotykał się z dręczeniem, opluwaniem i szarpaniem. Dlatego on nie jest zaskoczony, kiedy słyszy, że nastolatkowie nie wytrzymują i popełniają samobójstwa z tego powodu, bo sam był w tej sytuacji. Jest zażenowany, że w dzisiejszych czasach ciągle się to zdarza, nikt na to nie reaguje i nie pomaga młodym ludziom.
Biedroń zdradza też, co usłyszał od swojej mamy, kiedy wyjawił jej prawdę o sobie. Ona – żyjąca w stereotypach bała się, że jej syn umrze na AIDS w samotności, tak jak bohater filmu “Filadelfia”. Nie spełniły się proroctwa, Biedroń nie tylko jest popularny i lubiany, ale i typowany na Prezydenta Polski. Sam nie odnosi się do tych rewelacji, ale żyje w szczęśliwym związku już 15 lat i to jest dla niego największy powód do radości. Skoro gej został prezydentem miasta to chyba z tolerancją w naszym kraju nie jest jeszcze tak najgorzej, w kraju…to nie znaczy, że w szkołach i na podwórku.