Morsowanie staje się obiektem dumy, ale i żartów. Wydaje się, że niemal “wszyscy” morsują, więc wszyscy chcą to robić.
Niektórzy wybierają kąpiele w lodowatej wodzie, inni metodę na sucho – czyli na przykład nacieranie śniegiem. Kolejni – morosowanie na powietrzu.
W tym roku doszło do bardzo niebezpiecznego zdarzenia na Babiej Górze. Turystka niemal zamarzła próbując zdobyć szczyt w samym staniku i szortach przy odczuwalnej temperaturze -20 stopni (zobacz tutaj).
Podobnie bieszczadzcy wędrowcy porwali się na tego typu wyczyn. Zostali uratowani dzięki pomocy żołnierzy z 18-go Batalionu Powietrznodesantowego z Bielska Białej.
Dwóch mężczyzn wędrowało z Ustrzyk Górnych na Tarnicę. W zależności od trasy jest to 8 lub 10 kilometrów, a więc dobre dwie lub trzy godziny drogi. Panowie dołączyli się do wędrujących żołnierzy, jednak nie chcieli się ubrać – mieli nagie torsy.
Turyści dotarli na szczyt i tam zaczęły się problemy. Byli bardzo przemarznięci:
Na szczycie Tarnicy nie są już w stanie samodzielnie założyć puchówek, które mają w plecaku. Pomagają im żołnierze, którzy równocześnie podejmują decyzję o zmianie trasy i sprowadzają obu panów do Wołosatego.
GOPR Bieszczady tak podsumowuje to zdarzenie:
Oczywiście – każdy z nas ma prawo korzystać w swój własny sposób z jego wolnego czasu ale bardzo prosimy przy tym o dużą dawkę rozsądku … W tym wypadku granica między bezpieczeństwem a poważnymi problemami jest bardzo cienka. W tym wszystkim chodzi o bezpieczeństwo nie tylko wasze – morsów – ale też i przygodnych turystów oraz ratowników!
Pamiętajmy by w tego typu pomysłach kierować się zdrowym rozsądkiem.
>>>16-latka zamieściła film na Tik Toku. Chwilę później nie żyła! (VIDEO)
https://www.facebook.com/GBiGOPR/photos/a.190578417801949/1531062983753479