Stojąc przed półką w drogerii lub przeglądając ofertę mydlarni online, łatwo poczuć się zagubionym. Kolorowe opakowania krzyczą hasłami: „naturalne”, „eko”, „hipoalergiczne”. Jednak prawdziwa historia produktu nie kryje się w haśle marketingowym, ale na odwrocie opakowania – w liście składników, znanej jako INCI.
Mydło w kostce przeżywa swój renesans. Wraca do łask jako symbol ekologicznego stylu życia (zero waste) i powrotu do prostoty. Ale czy każda kostka jest sobie równa? Absolutnie nie. Dzisiaj nauczymy się, jak być świadomym konsumentem i jak w gąszczu chemicznych nazw znaleźć perełki, które pokocha Twoja skóra.
Czym jest INCI i dlaczego kolejność ma znaczenie?
Zanim przejdziemy do konkretnych substancji, musimy zrozumieć zasady gry. INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients) to międzynarodowy system nazewnictwa składników kosmetycznych. Dzięki niemu, niezależnie od tego, czy kupujesz mydło w Polsce, Francji czy Japonii, nazwy substancji będą (zazwyczaj) brzmiały tak samo – po angielsku lub po łacinie.
Złota zasada czytania etykiet: Składniki są wymienione w kolejności malejącej według ich zawartości w produkcie.
- To, co znajduje się na samym początku listy, stanowi bazę mydła.
- Składniki na szarym końcu (często te poniżej 1% stężenia) mogą być wymienione w dowolnej kolejności. Są to zazwyczaj konserwanty, barwniki lub śladowe ilości ekstraktów.
Jeśli więc widzisz mydło reklamowane jako „Aloesowe”, a ekstrakt z aloesu znajduje się po kompozycji zapachowej (Parfum), wiesz, że masz do czynienia z marketingową wydmuszką, a nie produktem pielęgnacyjnym.
Baza idealna: Czego szukać na początku składu?
Dobre mydło w kostce to przede wszystkim zmydlone tłuszcze. Proces zmydlania (saponifikacji) wymaga połączenia tłuszczu z ługiem (wodorotlenkiem sodu – Sodium Hydroxide). W gotowym, bezpiecznym produkcie ługu już nie ma, ale na etykiecie zobaczysz efekty tej reakcji.
Dobre mydła będą miały na początku listy nazwy zaczynające się od słowa “Sodium” (sód) połączonego z nazwą tłuszczu.
Pożądane bazy mydlane (Zmydlone oleje):
- Sodium Olivate: Zmydlona oliwa z oliwek. Królowa delikatności. Mydła na jej bazie są niezwykle łagodne, idealne dla alergików i dzieci. Nie pienią się mocno, ale świetnie nawilżają.
- Sodium Cocoate: Zmydlony olej kokosowy. Odpowiada za doskonałe właściwości myjące i tworzenie gęstej, puszystej piany. W nadmiarze może wysuszać, dlatego najlepiej, gdy występuje w towarzystwie innych olejów.
- Sodium Shea Butterate: Zmydlone masło shea. Składnik luksusowy, nadający mydłu kremową konsystencję i właściwości regenerujące.
- Sodium Palmate: Zmydlony olej palmowy. Kontrowersyjny ze względów ekologicznych, ale kosmetycznie poprawny – tworzy twardą, wydajną kostkę. Jeśli go wybierasz, szukaj certyfikatu RSPO (zrównoważonych upraw).
Dodatkowe substancje pielęgnujące (Superfats)
W mydłach rzemieślniczych często stosuje się tzw. przetłuszczenie. Oznacza to, że do mydła dodano więcej oleju, niż wodorotlenek sodu był w stanie zmydlić. Dzięki temu w kostce zostają wolne cząsteczki olejów, które pielęgnują skórę podczas mycia. Szukaj w składzie (często w środku listy):
- Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów),
- Persea Gratissima Oil (olej awokado),
- Cannabis Sativa Seed Oil (olej konopny).
Czerwona flaga: Czego lepiej unikać w mydłach?
Nie każda kostka myjąca jest mydłem w tradycyjnym znaczeniu. Wiele produktów dostępnych w marketach to tzw. syndety (syntetyczne detergenty) uformowane w kostkę. Choć nie zawsze są złe (często mają pH bliższe skórze), wiele z nich jest nafaszerowanych chemią, która może podrażniać.
Oto lista „podejrzanych”, na których widok powinna zapalić się lampka ostrzegawcza:
1. Silne detergenty (SLS/SLES)
- Sodium Lauryl Sulfate i Sodium Laureth Sulfate. To tanie środki pianotwórcze, te same, które znajdziesz w płynach do mycia naczyń. W mydle w kostce są zbędne. Mogą naruszać barierę hydrolipidową naskórka, powodując swędzenie, przesuszenie i reakcje alergiczne.
2. Syntetyczne konserwanty
Mydło w kostce, ze względu na swoje zasadowe pH i brak wody (jest produktem stałym), jest środowiskiem nieprzyjaznym dla bakterii. Dlatego w prawdziwym, rzemieślniczym mydle konserwanty są zazwyczaj zbędne. Unikaj:
- Triclosan: Silny środek antybakteryjny, który może zaburzać gospodarkę hormonalną i przyczyniać się do lekooporności bakterii.
- Parabeny (np. Methylparaben, Propylparaben): Konserwanty, które są podejrzewane o działanie drażniące, szczególnie u osób z wrażliwą skórą.
- Disodium EDTA / Tetrasodium EDTA: Substancje chelatujące, które wiążą metale ciężkie i zwiększają trwałość piany. Choć uznane za bezpieczne w małych stężeniach, są trudne do biodegradacji i zanieczyszczają środowisko wodne. W naturalnym mydle są zbędne.
3. Sztuczne barwniki i zapachy
- Parfum / Fragrance: Pod tym jednym słowem może kryć się mieszanka nawet kilkuset substancji chemicznych, których producent nie musi ujawniać (tajemnica handlowa). Często są to ftalany, które utrwalają zapach, ale mogą być szkodliwe. Jeśli masz skórę wrażliwą, wybieraj mydła bezzapachowe lub perfumowane wyłącznie naturalnymi olejkami eterycznymi (np. Lavandula Angustifolia Oil).
- CI (Color Index) + numer: Np. CI 19140. To syntetyczne barwniki. W naturalnych mydłach kolor pochodzi z glinek (Kaolin, Illite), ekstraktów roślinnych (np. spirulina, kurkuma) lub węgla aktywnego (Charcoal Powder).
Mydło glicerynowe – pułapka czy skarb?
Często spotykamy przezroczyste, kolorowe mydełka glicerynowe. Czy są dobre? Kluczem znów jest skład. Gliceryna (Glycerin) to naturalny produkt uboczny zmydlania. Jest humektantem – wiąże wodę w naskórku. W tanich mydłach przemysłowych gliceryna jest często oddzielana i sprzedawana osobno (bo jest cenna!), a kostka staje się wysuszająca. W dobrych mydłach rzemieślniczych gliceryna zostaje w masie.
Jeżeli jednak widzisz mydło, gdzie Glycerin jest na pierwszym miejscu, a zaraz po nim Propylene Glycol (glikol propylenowy) i Sorbitol, masz do czynienia z bazą mydlaną typu “melt & pour”. Nie jest to produkt zły, ale zazwyczaj mniej pielęgnujący niż tradycyjne mydło sodowe dojrzewające.
Jak czytać etykiety? Przykłady z życia wzięte
Porównajmy dwa składy, aby zobaczyć różnicę w praktyce.
Produkt A (Popularne mydło drogeryjne):
Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Aqua, Sodium Palm Kernelate, Glycerin, Parfum, Sodium Chloride, CI 77891, Tetrasodium EDTA, Etidronic Acid.
Werdykt: Baza to łój zwierzęcy (Sodium Tallowate) – tani wypełniacz. Mamy tu dodatek syntetycznych “ulepszaczy” (EDTA, kwas etidronowy) i sztuczne barwniki. Typowy, przemysłowy produkt nastawiony na niską cenę produkcji.
Produkt B (Mydło rzemieślnicze):
Sodium Shea Butterate, Sodium Cocoate, Sodium Olivate, Aqua, Glycerin, Ricinus Communis Seed Oil, Lavandula Angustifolia Oil, Kaolin, Linalool.*
Werdykt: Baza to luksusowe masło shea. Dalej mamy olej kokosowy i oliwę. Gliceryna powstała naturalnie. Dodatkowy olej rycynowy (Ricinus) świetnie wpływa na pianę. Zapach pochodzi z olejku lawendowego, a kolor z glinki. Linalool to naturalny składnik olejku eterycznego (musi być wymieniony dla alergików). To mydło to prawdziwe “food for skin”.
Podsumowanie: Twoja ściąga zakupowa
Świadoma pielęgnacja zaczyna się od wiedzy. Następnym razem, gdy weźmiesz do ręki kostkę mydła, nie patrz na obietnice na froncie. Odwróć opakowanie.
Szukaj:
- Krótkich składów.
- Zmydlonych olejów roślinnych (Sodium Olivate, Sodium Cocoate, Sodium Shea Butterate).
- Naturalnych olejków eterycznych zamiast Parfum.
- Dodatków takich jak glinki, węgiel aktywny, suszone zioła.
Unikaj:
- Konserwantów (Triclosan, Parabeny).
- Chelatów (EDTA).
- Silnych detergentów (SLS/SLES) w produktach nazywanych “mydłem”.
- Tłuszczów zwierzęcych (Sodium Tallowate), jeśli szukasz produktów wegańskich i wysokiej jakości.
Twoja skóra jest Twoją największą barierą ochronną. Zasługuje na to, by traktować ją z szacunkiem – bez zbędnej chemii, za to z mocą natury zamkniętą w prostej kostce.



