Kobiety w polityce już na starcie mają trudniej. Cóż mężczyźni nie mogą znieść, że mają damską konkurencję o tak samo ważnym głosie jak ich. Rywalizacja z mężczyznami to jedno, ale zagrożenie z ich strony to zupełnie inna kategoria. O swoich przykrych doświadczeniach opowiedziały twarz polskiej lewicy – Barbara Nowacka, posłanka Ewa Lieder i jej klubowa koleżanka z Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus.
Lieder wspomina jak w młodości była molestowana przez starszego kuzyna do którego wysyłano ją na wakacje. Kiedy miała 16 lat zaatakował ją konduktor w pociągu, który złapał ją za nadgarstki i pytał, czy zgodzi się na “szybki numerek” – młoda dziewczyna nie wiedziała, o co mu chodzi, dopóki nie złapał ją za piersi. Lieder mówi, że doznała jeszcze dwóch gorszych doświadczeń, ale o tym wstydzi się mówić, a o ilości niezliczonych wyzwisk, które słyszy i teraz, nawet nie chce wspominać.
Scheuring-Wielgus mówi, że w dzieciństwie i na studiach niestety nie reagowała na dwuznaczne komentarze i zachowania swoich kolegów. Teraz już zawsze reaguje. Wspomina, że kiedy pierwszy raz przyjechała na posiedzenie Sejmu usłyszała od jednego z posłów, że jest “niezłą dupeczką”. Zbulwersowała się i poseł musiał ją przeprosić. Do dziś, kiedy słyszy komentarze to reaguje.
Nowacka opowiada straszną historię z czasu, kiedy była w ósmym miesiącu ciąży. Razem z koleżanką były na spacerze, kiedy w ich stronę szło dwóch dresiarzy, jeden powiedział do ciężarnej “ty to się lubisz ruchać”, a drugi złapał ją za krocze.
Nawet te kobiety, które świadomie wkroczyły do wojny z mężczyznami, bo czym innym jest polityka – nie były wstanie się obronić przed napastowaniem. Posłanki opowiedziały swoje historie w związku z akcją #METOO, w której kobiety na całym świcie zdradzają, że były molestowane. Okazuje się, że wiele osób z pierwszych stron gazet było narażone na takie zachowania.
Akcja pokazuje rozpiętość problemu i teraz zastanawiające jest, kto jeszcze ma za sobą dramatyczne przeżycia i odważy się powiedzieć “ja też”…