Aleksandra Domańska to aktorka, która nie doba o konwenanse i różne “powinności”.
Zachowuje się tak, jak uważa i jak sama uważa za słuszne. Aleksandra Domańska nie czuła się w obowiązku informować całego świata o porannych mdłościach (lub ich braku) w czasie ciąży, nie robiła “tablicy reklamowej” ze swojego stanu, a następnie ze swojego syna. Nie podała także informacji, kto jest ojcem jej narodzonego jesienią 2021 r. dziecka.
Teraz jednak zdecydowała się na szokujące wyznanie.
Padło ono w podcascie Justyny Nagłowskiej (żona Borysa Szyca). To tu Domańska postanowiła się rozprawić z różnymi idealistycznymi wizjami macierzyństwa. Zgodnie z nimi, w czasie ciąży kobieta powinna się wręcz unosić w powietrzu z powodu przepełniającej ją nadziei, a po porodzie od razu zostać zalana falą miłości wobec dziecka.
Jak było u gwiazdy serialu “Mecenas Porada”? Co poczuła po porodzie?
Niestety nie zalała mnie fala miłości.
Trzymałam po prostu jakiegoś malutkiego człowieka w swoich ramionach.
(…) a ja po prostu nic nie czuję. Nic.
– powiedziała Aleksandra Domańska.
Justyna Nagłowska zachęcając do wysłuchania rozmowy, tak skomentowała słowa Domańskiej:
To trudne, bo z powodu prowadzenia społecznie cukierkowej narracji macierzyństwa, matki noszą na sobie ogromną presję, że od momentu kiedy dostają na ręce swoje dziecko powinny instynktownie wiedzieć i czuć wszystko, bo przecież są do tego stworzone.
Cała rozmowa poniżej.