Odcinek “Kuchennych rewolucji”, w którym właścicielka restauracji “La Papillon Noir” wyrzuciła Magdę Gessler, odniósł niebywały sukces. Był szeroko komentowany we wszystkich mediach, szczególnie ze względu na zarozumiałą i chamską właścicielkę bistro. Spłynęła na nią fala hejtu, która jak się okazuje może być bezpodstawna.
W sprawie zabrała głos jedna z bohaterek feralnej rewolucji – kelnerka pracująca, w zamkniętym już, bistro. Nie mogła znieść, że wszyscy oceniają jej byłą szefową tylko na bazie, tego, co widzieli w telewizji, zapominając, że przecież odcinek jest montowany w taki sposób, aby stał się jak najbardziej atrakcyjny dla widzów. W rozmowie z “Faktem” zdradziła, że:
“Wizytę pani Magdy wspominam z uśmiechem, ponieważ prawie cała ekipa, która przy tym pracowała, to bardzo fajni ludzie. A że niektórzy z nich wybrali taki, a nie inny zawód, to nie mnie jest oceniać. Byłam ciekawa, jak to wygląda z drugiej strony. Nie pomyliłam się myśląc, że nie warto oglądać takich programów, gdyż manipulują one sytuacją i nami na korzyść show”.
Karolina Dąbrowska, bo tak nazywa się była pracownica restauracji, nie zdradziła sekretów, co dokładnie działo się na nagraniach programu, zapewne opowiadanie o szczegółach produkcji jest zakazane w umowie, którą podpisuje się przed pracą z telewizją – złamanie tego punktu wiąże się z dużą karą pieniężną. Jednak dała jasno do zrozumienia, że nie było w “Kuchennych rewolucjach” pokazanych fragmentów, dlaczego jej była szefowa tak ostro reagowała na Gesslerową.
“Stańcie przed lustrem pytając siebie, jakbyście się zachowali w jej sytuacji, choć niestety nie znacie drugiej połowy, której telewizja nie pokazała. Najprościej jest kogoś ocenić, bo żeby kogoś zrozumieć trzeba wysilić umysł”
Dąbrowską przeraża jak silny wpływ na opinię publiczną ma telewizja. Komentarze, które pojawiły się pod adresem właścicielki restauracją były pełne nienawiści i chamstwa:
“Byłam przerażona zachowaniem ludzi i ich nienawiścią, którą wylali w internecie na moją byłą szefową. Przez parę dni po emisji programu miałam wrażenie, że żyję w średniowieczu. Gdyby ludziom dać przyzwolenie, Justynę spaliliby na stosie”.
Kobieta po zamknięciu restauracji, wróciła do swojej poprzedniej pracy – jest baristką. Trzeba przyznać, że montaż odcinka sprawił, że i nam udzieliła się niechęć do właścicielki owej restauracji, a zachwycił nas spokój Gesslerowej… Wszyscy musimy nabrać dystansu, bo przecież zniszczyć człowieka nie jest trudno. Wystarczy odpowiedni montaż.