Strach, obrzydzenie i charakterystyczny zapach towarzyszy mieszkańcom Australii w powodu panującej tam plagi.
W wiejskich północno-zachodniej części Nowej Południowej Walii i południowego Queensland pojawiła się plaga myszy. Wielu ludzi boi się tych gryzoni, które przemykają pod nogami lub wyskakują z otwieranych szafek czy szuflad. W Australii, plaga przybrała przerażające rozmiary. Myszy pojawiają się nawet w samochodach czy pod prysznicem.
Rekordowe zbiory z zeszłego roku i Szusza doprowadziły do eksplozji populacji myszy. Miejscowi mówią, że gryzonie zaczęły się pojawiać na północy w październiku i od tego czasu rozprzestrzeniają się na południe. Plaga przybiera rozmiary biblijne.
Pracownik jednego z marketów przychodzi pięć godzin wcześniej do pracy. Przed otwarciem musi opróżnić 17 pułapek sklepu, zamieść odchody i wyrzucić wszystkie produkty zaatakowane przez myszy.
„Czasami nie chcemy wchodzić do środka rano. Śmierdzi, myszy umierają a nie da się znaleźć wszystkich ciał… W niektóre noce łapiemy ponad 400 lub 500 gryzoni”
Mieszkańcy rejonów dotkniętych plagą myszy apelują do rządu o pomoc. Jednak rzecznik ministra rolnictwa, Adama Marshalla stwierdził, że:
„zarówno Departament Przemysłu Podstawowego, jak i lokalnych usług lądowych zapewnia właścicielom gruntów informacje i pomoc w zakresie kontrolowania myszy w gospodarstwach”
Plagę myszy może zatrzymać zmiana pogody. Miejscowi modlą się więc o e ulewny deszcz.
Zobacz też: AMW wyprzedaje odzież i wojskowe akcesoria. Ceny niskie, a opisy zwalają z nóg!
źródło: theguardian.com