Od kilku miesięcy obserwujemy, jak polskie gwiazdy i celebryci wręcz masowo latają w tropiki.
Na wakacje wybierają najczęściej Zanzibar, Meksyk czy Malediwy. Egzotyczny wyjazd pozwala nie tylko na zmianę klimatu, ale też oderwanie się od obowiązujących w Polsce koronawirusowych obostrzeń. Podczas takiego pobytu można normalnie iść do restauracji czy kawiarni i generalnie swobodnie się poruszać.
Jednak zagraniczne wakacje mogą mieć nieprzyjemny finał, o czym przekonała się Maryla Rodowicz.
W rozmowie z Faktem opowiedziała, co spotkało ją w tropikach.
Pierwszego dnia nas poparzyły meduzy. Nikt nam nie powiedział, że jest sezon, że są ławice meduz. Ta meduza się nazywa portugalski żeglarz. Ma ciało jak żagiel, a ogon jej sięga do kilkunastu metrów i jest cienki jak włos. Myślałam wtedy w wodzie, że wpłynęłam w jakieś włosy. Czułam się opleciona włosami. To były tak mocne poparzenia, że później kolejne dni spędziłam w domku.
Tak Maryla Rodowicz wspomina egzotyczne wakacje, na których kiedyś była ze swoim mężem. Teraz gwiazda urlop najchętniej spędza w Polsce.
Gdybym miała gdzieś teraz wyjechać, to najchętniej na Mazury na ryby do jakiegoś domku niedaleko jeziorka z pomostem.
– marzy piosenkarka.
Zobacz też: To nagranie z Knurowa mrozi krew w żyłach! Mężczyzna wyszedł na drogę z…
[…] Maryla Rodowicz rekompensowała w ten sposób, że w czasie przerwy w koncertach zajmowała się nimi z pełnym […]