Margarita Grajczow przez swojego męża przeżyła prawdziwe piekło. Kobieta nadal nie potrafi otrząsnąć się po wydarzeniach z 11 grudnia ubiegłego roku. Były mąż Dmitrij Graczow zaciągnął ją do swojego samochodu i wywiózł do lasu. Tam brutalnie okaleczył, ponieważ 25-latka złożyła pozew o rozwód. Kobieta ze szczegółami opowiedziała jak do tego doszło i co planował zwyrodnialec.
Para wychowywała dwójkę dzieci i na co dzień zamieszkiwała razem w Moskwie. Mężczyzna cieszył się dobrą opinią wśród sąsiadów, jednak za zamkniętymi drzwiami zamieniał się w potwora. Margarita nie miała życia, była przez niego upokarzana i posądzana o zdradę. Mąż niejednokrotnie groził, że skrzywdzi ją i jej rodzinę, wtedy kobieta zadecydowała zakończyć toksyczny związek.
Ostatecznie doprowadziło to do fatalnego finału. Dmitrij zwabił ją do auta i wywiózł w głąb lasu. Skrępował jej ręce, a następnie położył na pieńku, po czym sięgnął po topór i bez skrupułów odciął je. Kobieta przyznała, że nie było po nim widać żadnych emocji, robił to mechanicznie. Nie reagował na krzyk, ani cierpienie wykrwawiającej się żony. Przerażająca jest dalsza część jej opowieści. Po wszystkim zawiózł ją do szpitala i przekazał chirurgom ucięte ręce… 25-latka wyznała, że podczas jazdy do szpitala krzyczał cały czas „co za adrenalina”. Zbrodniarz planował również wspólną przyszłość ze swoją żoną.
Dmitrij groził jej, że ma na niego czekać, bo jeśli nie, to znajdzie ją i zabije wraz z całą jej rodziną. Mężczyzna za swój czyn spędzi w więzieniu 15 lat, jednak po 10 może ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie. Kobieta natomiast wciąż walczy o powrót do normalnego życia.
źródła: wiadomości.radiozet.pl, foto youtube.com