Jarosław Kret podgrzewa atmosferę wokół swojego rozstania/ konfliktu z Beatą Tadlą. Były pogodynek robi wszystko, aby sprawa była jeszcze bardziej pogmatwana niż jest dotychczas. Zaczęło się od porzucenia partnerki bez wyjaśnienia, Tadla dowiedziała się o tym od jednego z dziennikarzy podczas wiosennej ramówki Polsatu. Później mogliśmy przeczytać, że wcale od niej nie odszedł i żyją w “niekonwencjonalnym związku”.
Teraz światło dzienne ujrzała sprawa z SMS-ami, jakie wypisuje do dziennikarki. Wysyła je kilka razy dziennie. Czy jego zamiarem jest upokorzenie swojej byłej partnerki? Znajomy Tadli w rozmowie z “Faktem” przyznał, że chce w ten sposób “usprawiedliwić” swoją decyzję o odejściu i wzbudzić w niej poczucie winy. Jednak sposób w jaki to robi jest naprawdę niesmaczny.
“Pewnego dnia Beata wstaje rano z łóżka, bierze telefon, a tam SMS, w którym Jarek zarzuca jej, że… nie potrafiła robić jajecznicy i źle wyciskała soki. Początkowo wchodziła z Jarkiem w dyskusję, ale w końcu stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem będzie nie reagowanie na obraźliwe zaczepki. Beata ma nadzieję, że w końcu mu się znudzi.”
Wychodzi na to, że były pogodynek na siłę chcę się wybielić, jednak zupełnie mu to nie wychodzi. Jeśli treść wiadomości jest naprawdę na tak niskim poziomie, to trzeba przyznać, że pan Kret podchodzi źle do tematu.
źródła: fakt.pl, foto