Gemma Palmer regularnie od 3 lat stosuje wypełnienia ust. Do tej pory każdy zabieg kończył się pomyślnie, kobieta była zadowolona z efektu. Tym razem było inaczej.
35-latka ma zniszczone usta.
Gemma Palmer za wypełnienie ust zapłaciła około 900 złotych. Zależało jej na bardziej widocznym dla otoczenia efekcie. Ostatecznie zdecydowała się na zabieg, w trakcie którego wstrzyknięto jej 2 razy więcej wypełnienia niż zwykle.
Zabieg się odbył zgodnie z życzeniem 35-latki. Jednak kilka godzin później kobieta zaczęła się martwić. Czuła, że coś poszło nie tak. Zwykle kilka godzin po wstrzyknięciu wypełnienia płyn równomiernie rozchodził się po wargach. Tym razem skumulował się w jednym miejscu. Powstał nienaturalny guzek. Taka sytuacja utrzymywała się przez tydzień. Usta Gemmy spuchły, doskwierał jej ból.
Dolegliwości bólowe były tak silne, że kobieta miała problemy z jedzeniem. Spożywała jedynie zupy. Postanowiła znów poddać się zabiegowi, ale rozpuszczenia wypełniacza. Udało się. Ból ustąpił. Jednak po 8 miesiącach problemy z ustami znów się zaczęły. Opuchlizna powróciła, wargi zaczęły piec.
Opuchlizna utrzymywała się przez kilka dni. Ostatecznie miejsce, w którym zgromadził się płyn, pękło. Powstała otwarta rana.
“Wszystko wyglądało obrzydliwie i było niewyobrażalnie bolesne” – powiedziała Gemma.
Wtedy kobieta zdecydowała się pójść do lekarza. Jednak nie powiedziała mu, co się stało. Medyk stwierdził, że to opryszczka, przepisał lek przeciwwirusowy.
Sytuacja z opuchlizną i pęknięciem pęcherza powtarzała się. W końcu Gemma poszła do chirurga plastycznego, a ten stwierdził, że w organizmie kobiety nadal jest wypełniacz. To on jest odpowiedzialny za stan zapalny. Przed Gemmą specjalistyczna terapia.
Zobacz też: Ujawnił, co konkretnie spotkało Madeleine. Rodzice nie chcą wierzyć
Źródło: metro.co.uk
Źródło zdjęcia: metro.co.uk