O tym, że nawet w Polsce możemy spotkać egzotyczne, niebezpieczne stworzenia przekonała się 31-letnia kobieta z Podkarpacia. Kiedy wstała, by przyszykować się do pracy w przedszkolu zobaczyła na ręce drobny ślad po ugryzieniu. Poza tym kończyna ją swędziała i była mocno spuchnięta. Objawy były na tyle niepokojące, że postanowiła poszukać pomocy w szpitalu. Lekarz przepisał jej maść i wapno na uczelnie, jak się okazało później to nie był koniec kłopotów.
Z minuty na minutę jej stan zaczął znacznie się pogarszać. Nim całkowicie straciła przytomność udało jej się jeszcze wezwać karetkę. Tylko dzięki temu, że zachowała zimną krew do końca może mówić o tym, że żyje. 31-latka trafiła do szpitala w Jaśle w stanie krytycznym. Ugryzienie było na tyle poważne, że wywołało zakażenie całego organizmu, sepsę. Trucizna była tak silna, że medycy liczyli się z najgorszym, na szczęście po wielogodzinnej walce sytuacja została opanowana. Mimo to kobieta do dziś zmaga się z niedowładem kończyn i porusza na wózku inwalidzkim.
Po szczegółowej analizie toksyn jakie znalazły się w organizmie kobiety okazało się, że została ugryziona niezwykle jadowitego pająka o nazwie pustelnik brunatny. Jego naturalnym środowiskiem są południowe krańce USA i Meksyk. Lekarze przypuszczają, że pająk musiał uciec z jakiejś hodowli, bądź przedostał się do naszego kraju wraz z transportem bananów.
źródła: wprost.pl, foto youtube.com