Pomysłowość niektórych oszustów nie zna granic. Podobnie było w przypadku 25-latka z Nowej Zelandii. Mężczyzna był na tyle perfidny, że wmówił swojej ofierze, że został napadnięty, a napastnicy zmusili go do wypicia trucizny, po której umrze. Jedynym remedium na śmiertelne zagrożenie miał być stosunek seksualny. To usłyszała kobieta, która ostatecznie zgodziła się poświęcić. Wtedy nie zdawała sobie sprawy, że padła ofiarą kłamstwa.
Mieszkanka Auckland, która dała się nabrać na tę historyjkę ze szczegółami opowiedziała funkcjonariuszom przebieg zdarzenia. Młody mężczyzna, który zapukał do jej drzwi był czerwony na twarzy i cały czas trzymał się za bok. Zrozpaczony chłopak wyznał jej swoją wstrząsającą przygodę. Jakby tego było mało zostały mu raptem dwie doby życia. Jedynym sposobem na pozbycie się toksycznej substancji z organizmu było jak najszybsze „wypocenie” jej.
Kiedy zaaferowana całą sprawą Nowozelandka zaproponowała mu bieganie stanowczo zaprzeczył. Stwierdził, że jedyny antidotum jest seks. Według instrukcji jaką miał na mailu od rzekomych sprawców napadu, musiał odbyć trzy stosunki i cztery inne czynności seksualne w ciągu najbliższych 48 godzin. Kobieta twierdzi, że zgodziła się, ponieważ chciała mu pomóc. Oszust wykorzystał jej łatwowierność, jednak jego niecne czyny nie uszły płazem, sprawa została zgłoszona na policję, a mężczyzna schwytany. Za to wykroczenie grozi mu nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
źródła: o2.pl, foto youtube.com