Na kuriozalny, a zarazem szalenie niebezpieczny pomysł wpadł 23-letni Francuz. Mężczyzna, który na co dzień przebywa z dala od miejsca zamieszkania, jest studentem uniwersytetu w Rennes powiadomił francuskie służby bezpieczeństwa o bombie na pokładzie samolotu. Jak się później okazało pasażerami maszyny lecącej z Lyonu do Rennes byli rodzice chłopaka. Mężczyzna chciał w ten absurdalny sposób uniknąć z nimi kontaktu!
Alarm bombowy na pokładzie samolotu EasyJet został potraktowany jak najbardziej serio. Pilot po kilku minutach lotu zgodnie z procedurami zawrócił maszynę ze 159 pasażerami na pokładzie na lotnisko w Lyonie. Zarządzono ewakuację i dokładnie skontrolowano samolot. Kiedy wykryto, że to żart zaczęły się gorączkowe poszukiwania dowcipnisia.
Na szczęście 23-latek został szybko zidentyfikowany. Okazał się nim syn pary lecącej w odwiedziny do Rennes, który za wszelką cenę próbował uniknąć spotkania z mamą i tatą. Chłopak najprawdopodobniej bał się, że rodzice odkryją iż nauka nie idzie mu zbyt dobrze. Francuz nie dość, że narobił wstydu rodzicom to nie uniknie surowych konsekwencji. Grozi mu 5 lat pozbawienia wolności i grzywna w wysokości 75 tysięcy euro.
źródła: o2.pl, foto pixabay.com