Podróż poślubna do Hondurasu miała być dla 24-letniego Egaela Tishmana i 27-letniej Shif Fanken spełnieniem marzeń. Para z Izraela z utęsknieniem wyczekiwała wylotu w nieznane i bardzo egzotyczne miejsce. Wszystko miało być niezwykłe, a oni mieli cieszyć się tylko sobą i korzystać z wyjątkowego miesiąca miodowego. Nawet w najczarniejszych scenariuszach nie przewidzieli, że nie wrócą razem do kraju.
Do feralnego wypadku doszło w jednym z parków, który swojej ofercie miał zjazd po linie zawieszonej między koronami ogromnych kilkudziesięciu metrowych drzew. Świeżo upieczeni małżonkowie postanowili poczuć dreszcz emocji i zdecydowali się na ekstremalny zjazd. Wszystko odbywało się zgodnie z planem jednak w połowie trasy wystąpił nieoczekiwany problem. Lina kobiety zacięła się, a pędzący za nią z dużą prędkością mąż nie był w stanie się zatrzymać.
Egael po zderzeniu z ukochaną doznał poważnych obrażeń ciała, niemniej ucierpiała Fanken. Tuż pod zdarzeniu oboje byli przytomni i świadomi, że doszło do poważnego wypadku. Para z Izraela trafiła do miejscowego szpitala, gdzie stan Tishmana drastycznie się pogorszył. Mężczyzna zmarł po kilkunastu godzinach nieustannej walki o jego życie. Prawdopodobną przyczyną zgonu był krwotok mózgu. Jego ukochana została przetransportowana do USA, gdzie przeszła trudną operację, a lekarze robią wszystko by ją uratować.
źródła: dailymail.co.uk, foto pixabay.com