Historia 22-letniego Brocka Mieister’a z Plymouth w USA jest niewiarygodna. Młody mężczyzna trzykrotnie wyrywał się ze szponów śmierci. Jego życie od samego początku było wyboistą drogą. Po przyjściu na świat nie oddychał, a kiedy miał kilkanaście lat zachorował na raka mózgu. Brock dostawał chemię i przeszedł radioterapię. Mimo fatalnego położenia pokonał śmiertelnego wroga, jednak ostatnia przygoda jaka mu się przydarzyła jest wręcz nieprawdopodobna.
Pewnego styczniowego wieczoru wraz ze swoim przyjacielem podróżował jego pikapem. Na drodze panowały fatalne warunki mimo to postanowili przejechać kilka kilometrów, by dostać się do domu, w którym mieli spotkać z resztą swojej paczki. Okrutny los sprawił, że ich auto wpadło w poślizg na śliskiej nawierzchni i wjechało do rowu. Na nieszczęście dla Brocka impet uderzenia skupił się na jego stronie, ponieważ samochód upadł na bok od strony pasażera.
22-latek w wyniku zdarzenia doznał poważnych obrażeń, uderzył głową w szybę rozbijając ją. Młody mężczyzna przyznał, że bardzo bolała go szyja, a krew spływała mu po całej twarzy mimo to chciał wysiąść z samochodu. Na szczęście nie pozwolił mu na to przyjaciel. Tym samym uratował mu życie, ponieważ po przewiezieniu do szpitala okazało się, że Brock doznał „dekapitacji wewnętrznej” (oddzielenia czaszki od kręgosłupa). Jest to poważny uraz, który w większości przypadków kończy się zgonem osoby poszkodowanej. Na szczęście dla Brocka los znów okazał się łaskawy.
źródła: dailymail.co.uk, youtube.com foto youtube.com